Jak mądrze być obok? - na skraju..
nadzieja - 26-07-2009 Temat postu: na skraju.. Witam.
Kiedys przypadkiem znalazlam to forum, przeczytalam kilka postow i ... i nic.
Dzis juz nie podchodze do tych spraw, palenia, jako nic. Widze jakie szkody czyni to w moim malzenstwie.
Zaczynajac od poczatku. Moj maz pali grubo od ponad 10 lat. Jak zaczynalismy sie spotykac, mialam tego swiadomosc ale totalnie zerowa wiedze jakie spustoszenie sieje ten narkotyk w psychice czlowieka.
Po prawie 7 latach bycia razem widze co sie z nami dzieje. Wiem ze wiekszosc naszych problemow jest spowodowanych paleniem a raczej stanam emocjonalnymi przez palenie.
Moj maz jest bardzo skryty, malomowny a nawet zaryzykuje stwerdzenie, ze gburowaty...patrzy na swiat przez szare okulary. Pesymistycznie podchodzi do wielu spraw. Przy zderzeniu z jakimis wiekszymi zyciowymi problemami nie potrafi sobie poradzic, placze.
Mowi, ze mnie kocha i ze my wraz z synkiem ,2-letnim, jestemy dla niego najwazniejsi. Co tylko z tego skoro nasze zycie sie rozpada? Co z tego ze jest wspanialym ojcem a syn go uwielbia? Ja juz dluzej nie jestem w stanie zniesc jego humorow, jego pesymizmu, braku checi zrobienia czegos wspolnie, tego naburmuszonego tonu...
Ja jestem na skraju wyczerpania psychicznego. Z usmiechnietej dziewczyny, ktora maiala checi do zycia i do dzialania staje sie zalosna zzedliwa baba...sama siebie zaczynam za to nie lubic. Przychodza mi juz do glowy nawet mysli o rozwodzie...ale jak patrze sie na syna...Po prostu nie jestm jeszcze w stanie podjac takiej decyzji.A z drugiej strony nie chce zeby dorastal patrzac na tate narkomana!
Prosze poradzcie do kogo w Warszawie udac sie po pomoc?
Co robic, czy informowac rodzicow mojego meza o probemie, sa psychologami(wykladajacymi, nie praktykujacymi) (dodam ze ja nie jestem z nimi w zbyt dobrych stosunkach)?
Violeta - 04-08-2009
Ja na Twoim miejscu bym powiedziała jego rodzicom o ile jest on z nimi w dobrych układach to może jakoś na niego wpłyną. Niestety bardzo dobrze wiem co przeżywasz, też mam męża jaracza i mamy razem małego synka. Też mąż twierdzi że jesteśmy najważniejsi ale jaranie jest równie ważne, czasem myślę że ważniejsze. Ciekawe czy gdyby miał wybierać to wybrałby palenie czy nas. Widzę u niego zmiany, również stał się mój tak jak Twój mąż taki gburowaty, coraz częściej zdarza mu się wstawać rano w złym nastroju przeważnie wtedy kiedy nie ma co zapalić... Czasem nie mogę się z nim wogóle dogadać, stroni od ludzi - i to wszystko wtedy gdy jest zjarany. Jak jest trzeźwy to jest OK ale jak jest upalony to nie nadaje sie do niczego, wygląda okropnie i zachowuje sie beznadziejnie:(
dominikanika - 21-08-2009
Poradnia na ul Dzielnej 7 w Warszawie.
Pozdrwiam
|
|
|