To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzależnienia - Forum -
internetowe grupy wsparcia dla zmagających się z nałogiem i ich bliskich

Jak mądrze być obok? - Prosze o pomoc,jak mam moge pomoc?a wiem,ze moge tylko ja:((

flower - 30-10-2008
Temat postu: Prosze o pomoc,jak mam moge pomoc?a wiem,ze moge tylko ja:((
Mam problem z marihuana.Ma go moj chlopak.Pali prawiecodziennie od ok3 lat.Nigdy nie sadzil,ze ma z tym problem.Probowalam go przekonac do rzucenia prosba,grozba,krzykiem,placzem az w koncu sie poddalam,przestalam pytac i klocic sie o to.Az tu nagle,powiedzial,ze ma z tym problem.Powiedzial,ze ma problem z paleniem,ze nie potrafi przestac,ze zawala przez to szkole i inne rzeczy.I prosi mnie o pomoc.Prosi,zebym jakos mu pomogla.teraz kiedy widzi problem,musze mu jakos pomoc,jesli ja tego nie zrobie to nie pomoze mu nikt inny.On jest slaby ,sam nie da rady.Bardzo chce mu pomoc,ale nie wiem jak.Prosze,o rade,prosze o wskazowke,o cos co moge zrobic...
I odpada pojscie do psychologa czy na jakas terapie.Wiem,ze on tam nie pojdzie.Co mam zrobic?jak moge mu pomoc?
Prosze o pomoc;(

miodzio - 31-10-2008
Temat postu: pomoc
zeby mu sensownie pomoc, musialabys zostac terapeutka - a to dluga droga i nie wiadomo co by z nim bylo przez ten czas - prawda jest taka, ze bez doswiadczenia i wiedzy bliska osoba zwykle mimo dobrych checi robi wiecej szkody niz pozytku - dlatego najlepiej zacznij od tego, ze sama odwiedzisz poradnie uzaleznien i porozmawiasz z terapeuta - to wbrew pozorom dobra kolejnosc - jak podasz miejscowosc, to podpowiem namiar na poradnie w okolicy
izabel - 31-10-2008

flower... nie dacie sobie sami rady,musicie skorzystac z pomocy specjalisty, miodzio ma tu racje , ze mozesz wiecej szkody narobic, nie chcacy... ja mam bardzo podobna sytuacje i wiem ze sami nie damy rady, nawet jesli Twoj facet teraz prosi Cie o pomoc, to Ty mozesz go Tylko wspierac, i beda to z pewnoscia bardzo ciezkie chwile,wszystkie napiecia, wszystkie nerwy i zmiany nastroju beda kierowane w Twoja strone, Ty bedziesz w srodku tego wszystkiego,zastanow sie Czy masz na to sile. wierze,ze sie Wam uda,ale ciezka droga przed Wami, tak jak przedede mna, chociaz ja mysle o rozstaniu bo ciagle jestem oklamywana, i decyzja o pojsciu do specjalisty jest jeszcze przed nami, moj pan z zielonym klopotem,nie uwaza ze to problem... ale nie o mnie chce pisac, trzymam kciuki za ciebie.
flower - 02-11-2008

Rozmawialam z nim o tym paleniu.Powiedzial,ze wszystko zmierza w dobrym kierunku i ze od 3 dni nie palil.Mowil,ze zaczal oklamywac kumpli,zeby tak strasznie nie naciskali zeby do nich wyszedl.Powiedzial,ze juz nie kupuje trawy,zamiast tego kupuje cos do malowania,bo to jego pasja.
O dziwo,sama zaczelam ten temtat i obylo sie bez klotni.Chcialam zaczac mowic o tym,zebysmy poszli do poradni,ale nie mialam odwagi:((
Niestety nie mieszkamy razem i jest dosyc ciezko.Ale wiem,ze mam sile na te walke.
Tak myslalam,zebym sama poszla do specjalisty.Mam w poblizu psychologa,wiec pojde najpierw tam.Moze uda mi sie pojsc tam jutro.
Mam nadzieje i chcialabym zeby sie udalo chociaz ogarniczyc to jego jaranie do minimum:(((

groszek - 02-03-2009

Flower jeśli nadal śledzisz te forum napisz czy wam się udało. Ja jestem w podobnej sytuacji i mój chłopak też nie pójdzie do poradni, czy psychologa. Uważa, że sam potrafi kontrolować swój nałóg. Niby mówi, że wie, że jest uzależniony, ale z drugiej strony uważa, że tylko on może sobie z tym poradzić i nikt inny do pomocy nie jest mu potrzebny. Już 2 razy myślałam, że to się skończyło.. potrafił nie palić 2-3 miesiące, ale potem kiedy pojawił się jakiś większy problem znowu zaczynała się ucieczka w jaranie. Wiem, że jest mu jeszcze bardziej ciężko bo mieszka w miejscu, gdzie wszyscy jarają, gdzie zioło może załatwić idąc do klatki obok, a koledzy wyciągają go z domu tylko po to żeby zajarał z nimi. Najbardziej zdziwiło mnie to, że psycholog u którego chciałam uzyskać pomoc na ten temat, po prostu doradził mi zmianę chłopaka. Chce być z nim i wierze w niego, ale nie wiem do końca jak mam go wspierać, żeby mu też nie zaszkodzić. Jeżeli ktoś jeszcze to przeczyta i będzie umiał mi pomóc, to z góry dziękuję.
flower - 17-03-2009

Nie palil 3 mies,a przynajmniej tak mowil,ale znowu zapalil i znowu obiecal ,ze to sie nie powtorzy>Mam ogromne watpliwosci co do tego.Powiedzialam,ze odejde i kazalam mu wybierac albo ja albo trawa.Wybral mnie i od kilku tyg niby jets dobrze,ale nie wiem co bd dalej>Staram sie wierzyc,ze tym razem sie uda,bo koljenej szansy juz mu nie dam.
Bylam wtedy u tego psychologa,poszlam tam tylko raz ,a kiedy jemu zaproponowalam skorzystanie ztakiej pomocy udal ,ze nie slyszy.
U mnie jest dokladnie taka sama sytuacja jak u ciebie,Groszek.
Dalam mu kolejna i tym razem ostatnia szanse>postawilam przes wyborem,wybral i zobaczymy...

miodzio - 17-03-2009
Temat postu: pomoc
psycholog nie jest zlym pomyslem, ale duzo lepszym wg mnie jest terapia uzaleznien

chetnie podpowiem, gdzie szukac takiej pomocy w Waszej okolicy jak podasz miejscowosc (moze byc na priv)

groszek - 17-03-2009

Dziękuję za odpowiedzi. U mnie zaczyna się coraz gorzej robić, już nawet jego mama poprosiła mnie o pomoc, bo zauważyła co się dzieje. Znalazłam w internecie adres poradni Monar i byłam tam sama. Dowiedziałam się, że muszę postawić sprawę jasno i podjąć radykalne kroki. Tylko nie mam jakoś odwagi, żeby mu powiedzieć o tej wizycie... Pani psycholog powiedziała też, że muszę przyprowadzić go do nich, bo sama nie zdziałam za dużo. Mam nadzieję, że jakoś mi się uda go przekonać. Nie chce go stracić, a widzę, że przez to oddalamy się od siebie.
flower - 20-03-2009

jesli chodzi o mnie to moj chlopak na 100000000%nie pojdzie od zadnej poradni czy gdziekolwiek,i nie mowilam mu o mojej wizycie u psychologa i nie powiem.
Krzysiek87 - 25-03-2009

Witam nie jestem terapeuta ani lekarzem ale jedno jest pewne ze sam z tego nie wyjdzie nie ma co liczyc na cud ze przejdzie jak tradzik:) bez pomocy specjalistow w tej dziedzinie wiem to ze swojego doswiadczenia ja mialem ciagi po 1,5 roku 7 miesiecy ostatni 2 miesiace i wiem ze samemu nie dajac sobie pomoc osobom ktore maja doswiadczenie czy to jako terapeutci czy trzezwi uzaleznieni nie da rady jak na uklady w pzpn:(
bez grupy osob na terapii to najprawdopodobnie zyl(a moze nie zyl) bym dzis dalej w takiej blogiej nieswiadomosci swojego problemu kazdy ma wybor!!! Jesli mu wierzysz w kazde jego slowo to robisz blad
JAK CHCESZ MU POMOC to pytaj osob ktore zmieniaja swoje zycie a mysle ze napewno tu takich znajdziesz pozdrawiam

flower - 25-03-2009

tzn,co radzisz?bo nie zrozumialam;)
nie,nie wierze w kazde jego slowo-ja chce w nie wierzyc w to,ze sie uda.
Nie wierze i kontroluje go,jak narazie wszystko bylo w porzadku z tego co sprawdzalam.Jednak wiem,ze nie moge kontrolowac go do konca,przeciez nie spedzam z nim 24 godz na dobe,nawet nie mieszkamy razem.Jednak mowi mi o tym kiedy kumple do niego dzwonia,zeby wyciagnac go na jaranie czego nigdy wczesniej nie robil.
Chce wierzyc w to,ze nam sie uda tak,bez pomocy terapeutycznej.I moze jestem naiwna,ale w to wierze.
Moze napiszesz jak to bylo z toba,ze zdecydowales sie na terapie?:)

Krzysiek87 - 26-03-2009

mniej wiecej po 3,5 roku juz zle sie czulem z jaraniem non stop juz nie traktyowalem tego jak jaranie bo w tym czasie to juz mialem jakas tam swiadomosc i mysle ze nie tylko ja tego ze cpam marichuane chodzi mi o palenie bo jak moze nazywac palenie czegos tak toksycznego trawa ziolem itd to jest bzdura. na poczatku chodzilem ambulatoryjnie do Karanu (to jest KAtolicki Ruch ANtynarkotyczny) jak juz nie moglem w domu sluchac ze pije jestem alkocholikem to mnie zabolalo wtedy a jaralem i tez pilem alkochol po dluzyszych roznych utarczkach i wychodzenia klamstwa na jaw ale wtedy juz jaralem jak rodzinna sie zorientowala ok 3,5- 4 lat roku mysle poszedlem tam do psycholog do ktorej mialem zaufanie i zaczalem zauwazac moj problem mialem wtedy najdluzsza i pierwsza tak dluga jak na tamten czas abstynencje 7 miesiecy jednak kiedy znow mi sie nudzilo po studiach to odcialem sie od toksycznego towarzystwa (jarajacego non toper) i pilem alkochol(piwa) i odpuscilem sobie i bach 2 miesiace po takiej przerwie to mialem naet mysli zeby skonczyc z soba w pare dni moj swiat ktory zaczalem budowac legnal w gruzach przez 2 miesiace jarania ziola albo inaczej gibonow to juz bylo naprawde zle ze mna jaralem jaralem nie mialem kasy dlugi sprzedalem pare rzeczy wlasnych i nie tylko mialem w domu warunek albo ide do osroka i robie cos ze soba albo szukam sobie mieszkania rodzinna bylo juz zmeczona moim nalogiem wiesz uzaleznienie przechodzi na innych - wspoluzaleznienie i nie chodzi o cpanie. Zdecydowalem sie pod naporem rodzinny sytuacaj zmusila mnie do wyjazdu do osrodka interesoweal mnie tylko Karan i jeszcze w gre wchodzilo Chena colo(nie wiem czy poprawnie napisalem nazwe) do panstwowych instytucji nie mialem i nie mam do dzis zaufania pomoglo otworzylo oczy czym tak naprawde jest nalog i co robi z czlowiekiem jak sie go nie zwalcza to nie zabawa naprawde dluzo osob w swoim zyciu minale poznalem z problemu narkotykow alkocholu bez grupy terapeutycznej osob uzaleznionych nauki wogole zycia na trzezwo bo tego doz dzis i dalej bede mam nadziej sie uczyl trzeba naprawde dluzo wlozyc aby wyjsc z tego!!!
flower - 26-03-2009

Dziekuj za odpowiedz,ciesze sie,ze ci sie udaje;) gratuluje i zycze wszystkiego dobrego:)
wiem,ze to jest trudna droga,wiem ze jest ciezka>Wiem tez,ze do decyzji na terapie jest dluga droga...ale warto chyba walczyc i isc nawet jesli ta droga jest dluga i kreta.
CZasem sama sie dziwie ile we mnie jest wiary i nadziei.
A jak u ciebie Groszek?

vlinder - 12-05-2009
Temat postu: mnie też to dotyka....
Piszę tylko żeby dowiedzieć się ile trwa taka terapia w ośrodku i czy to jest na zasadzie zamkniętego zakładu? Może i śmieszne te moje pytanka, ale naprawdę nie orientuje się w tych sprawach. Dopiero niedawno zorientowałam się że moją rodzina się wali, właśnie przez jaranie ...
skippy - 12-05-2009

hej vlinder

to zależy od ośrodka

ja byłem w takim gdzie terapia trwa 6 tygodni ale są i ośrodki roczne a nawet 1,5 roczne.osrodek jest zamknięty (tzn nie mozna nigdzie wychodzic) ja także przez swoje uzaleznienie od marihuany i alkoholu tracę swoją rodzine wiec zdecydowałem sie wybrac do osrodka tym bardziej ze stracilem prace i nic mnie nie trzymalo przed wyjazdem.6 tygodni moze i mozna wytrzymac ale roku lub 1,5 hm... chyle czola tym co wytrwali tak dlugi okres.

trzymajcie sie wszyscy w postanowieniu

ps.ja znowu walcze nie wiem ktory to juz raz (10-15) ale poki walcze jestem zwyciezca.na razie krotka moja abstynencja wiec nie ma sie czym chwalic.smiesza mnie posty w stylu ja nie jaram i niepije 10 dni i czuje sie przez to zaj...sty.ludzie ogarnijcie sie ci co nie znaja tego nalogu (ja palilem 10 lat dzien w dzien) tak naprawde nie wiedza jaki on jest podstepny.wiem ze kilka dni abstynencji to juz zawsze cos ale ze swojego doswiadczenia wiem ze nie ma sie czym chwalic.jak bedziecie mieli 0,5 roku lub rok abstynencji tak jak niektorzy pisza to wtedy chyle czola przed takimi.pozdrawiam



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group