Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
bezsilność
Autor Wiadomość
Bwalaszczyk

Wysłany: 25-09-2018    [Cytuj]

Może coś podpowiem. Gdy ja chodziłam na terapię to dwie koleżanki też miały małe dzieciaczki. I tutaj nasze terapeutki można powiedzieć spisały się na medal. Poprosiły jedną z pań psycholog aby raz w tygodniu poświęciła dwie godzinki nad opieką w pokoju dla dzieciaków. I udało się. Tak więc sporo rzeczy da się pogodzić. Może i u Ciebie byłaby taka możiwośc. Warto spytać.
 
 
Proca

Wysłany: 27-09-2018    [Cytuj]

Sarnaa3 i smutna 123 miło czytać, wręcz cudownie, że Wam się ułożyło. Ja niestety nadal brne w to bagno, mimo, że już nie mam złudzeń. Wiem, że się nie zmieni, że muszę postawić granice. Ale jeszcze nie mam siły odejść. Nie potrafię. Jeszcze nie w tym momencie. Czy znajdę, kiedyś siłę? Nie wiem. Oby.
 
 
Proca

Wysłany: 29-09-2018   Bezsilność [Cytuj]

Nie wiem, czy ktoś to czyta, ale dzięki mojemu mężowi myślę o śmierci. Z osoby wesołej, blisko ludzi stałam się wycofana, płaczaca w samotności. Mam dzieci, więc to mine powstrzymuje I nie zrobie ...tego, ale jug nie mam siły.Błagam o pomoc.
 
 
miodzio

Wysłany: 04-10-2018   pomoc [Cytuj]

Myśli o śmierci pokazują, że konieczna jest wizyta u psychiatry. W trybie pilnym! Oprócz tego koniecznie trzeba dać sobie pomóc biorąc udział w regularnej terapii (psycholog, psychoterapeuta). Nie ma na co czekać!!!
 
 
Proca

Wysłany: 28-10-2018    [Cytuj]

Wróciłam na psychoterapię.
 
 
Proca

Wysłany: 22-01-2021   Re: pomoc [Cytuj]

"Myśli o śmierci pokazują, że konieczna jest wizyta u psychiatry. W trybie pilnym! Oprócz tego koniecznie trzeba dać sobie pomóc biorąc udział w regularnej terapii (psycholog, psychoterapeuta). Nie ma na co czekać!!! "




Długo mnie tu nie było. Po zakończonej psychoterapii (własnej) krótko mówiąc poukładałam sobie w głowie, stanęłam na nogi. Powiedziałam "nie zgadzam się na To. Odchodzę" Nie był to szantaż a moja decyzja i wybór. Daliśmy sobie czas. Mąż przemyślał, postanowił zapisać się na terapię, skończył ją. Nie pali. Pierwszy rok był mimo wszystko trudny, niby bez zioła, ale problemy posobne i rozdrażnienie (wcześniej załatwiało się to przypaleniem). Teraz musiał nauczyć się radzić w inny sposób. Nasza relacja buduje się trochę na nowo.

Uświadomiłam sobie, że obydwoje byliśmy niedojrzali. Mąż poprzez palenie też wiele mi pokazał. Np. fakt, że nie wyznaczałam moich granic, na za dużo i za długo się zgadzałam na rzeczy, których nie chciałam i które mnie raniły.

Dziś mam znacznie większą akceptację siebie i jeśli na coś się decyduję to wcześniej pytam siebie, czy Ja tego chcę.

Piszę to ponieważ byłam w podobnej sytuacji miotania się między tym co jest, a tym czego chcę. Pierwszy krok, to pójście na terapię i skorzystanie z profesjonalnej pomocy.
Zaczynamy od zmiany siebie a nie partnera/ki.

Takie banalne, ale prawdą jest, że każda droga zaczyna się od pierwszego kroku.

Zaczęłam swoją drogę i to jest dla mnie ważne.
 
 
krysia

Wysłany: 10-04-2021   walcz a wygrasz :) [Cytuj]

witam ....w 2010 roku założyłam ten temat jako SARNAA3.............dawno mnie tu nie był i nie mogłam ssię zalogować więc jestem pod swoim imieniem ...w 2018 roku pisałam że zaczynam nowe życie ...nie udało mi się ...ale to nie temat o którym chciałam pisać ,mineło2 lata i 3 miesiące dzisiaj pochowałam mojego 40 letniego byłego chcciaż w sercu ciągle jedynego MĘŻA ADAMA ,gdy dowiedziałam się o jego śmierci zdałam sobie sprawe że on jednak dotrzymał słowa. jak urodziłam syna 12 lat temu powiedział mi ot tak że będzie żył tylko do 40stki śmiałam się z tego ale byłam w ciągłym kontakcie z jego mama (teściowa na którą tak narzekałam )i bałam się tego co mi powiedział. W dniu 31.03.2021 o godz. 23.35 otrzymałam od mamy telefon ADAŚ NIE ŻYJE....zamarłam na moment ,nie wiedziałam co sie dzieje i powiedziałam tylko ZROBIŁ TO ..Zmarł 29.03 2021 mieszkał z kobietą ktora powiadomiła nas dopiero 31 nie mogliśmy go wcześniej pochować jak dzis . NIE wygrałam wcale odchodząc od niego w 2017 roku ...właśnie wtedy przegrałam wszystko ..mam wyrzuty sumienia ,poprosiłam go o wybaczenie i przeprosiłam że mnie przy nim nie było ,powiedziałam że go kocham i że tak już zostanie ... przepłakałam całe życie , ale w momencie gdy ostatnie uderzenie łopaty usłyszałam poczuła jak wszystko ze mnie uchodzi ...jak jestem spokojna ,żee już więcej Adaś nie będzie pod wpływem alkoholu i narkotyków bo nigdy nie przestał ,...PROSZE WAS O MODLITWE ZA JEGO DUSZE .....PRZEGRALIŚMY SWOJE ŻYCIE OBOJE
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna