Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
KROK SIÓDMY
Autor Wiadomość
miodzio

Wysłany: 28-04-2015   KROK SIÓDMY

Pokornie poprosiliśmy Boga, aby zabrał nasze niedociągnięcia.

W Kroku Siódmym poprosiliśmy naszą Siłę Wyższą o pracę nad naszym życiem, wierząc, że Bóg wie lepiej od nas, co jest dla nas dobre. Wymagało to całkowitego poddania się, jeszcze bardziej i głębiej niż dotychczas. Ażeby podjąć Siódmy Krok musieliśmy zejść Bogu z drogi. Prosiliśmy o wolność od wszystkiego, co ograniczało nasze uzdrowienie i przeszkadzało w relacji z Siłą Wyższą.

Krok Siódmy to moment gdzie spotyka się dotychczasowe sześć Kroków. To brama do nowego sposobu na życie. To tak jakbyśmy zdali sobie sprawę w Kroku Pierwszym, że nasz ogród całkowicie porastają chwasty. W Kroku Drugim zdaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy pomocy z chwastami, jeśli chcemy żeby nasz ogród się rozwijał. W Kroku Trzecim zdecydowaliśmy, że zwrócimy się o pomoc do Głównego Ogrodnika. W Czwartym Kroku nazwaliśmy wszystko, co żyje w ogrodzie. W Kroku Piątym opowiedzieliśmy sąsiadowi i Głównemu Ogrodnikowi co dokładnie znaleźliśmy w naszym ogrodzie. W Szóstym Kroku szczegółowo oznaczyliśmy chwasty i chcieliśmy się ich pozbyć. A teraz, w Kroku Siódmym, szukamy pomocy Głównego Ogrodnika w usunięciu chwastów.

Krok Siódmy wymaga pokory. Rozważmy najpierw, co rozumiemy pod hasłem “pokora” – a jest ona fundamentalną zasadą Dwunastu Kroków. Podstawowe cechy pokory to bezpretensjonalność oraz chęć poddania się mocy Siły Wyższej. Z doświadczenia wiemy, że większość osób uzależnionych podchodzi do programu z niewielką lub bez pokory. Jeśli nie znajdziemy sposobu na ćwiczenie pokory, to mamy niewielkie szanse na pozostanie w trzeźwości, i jeszcze mniej na znalezienie prawdziwego szczęścia.

Żyjemy w świecie, w którym wiele jest złych pomysłów na to jak być szczęśliwym. Niektórzy ludzie wierzą, że szczęście to stan permanentny. Niektórzy utrzymują, że spełnienie potrzeb i marzeń materialnych jest kluczem do szczęścia. Dla nas pogoń za szczęściem niejednokrotnie prowadziła do narkotyków. Niektóry z nas wierzyli, ze jeśli mielibyśmy wszystko to uzyskalibyśmy wolność do rzeźbienia charakteru, zdobycia prawdziwego szczęścia i harmonii.

Materializm zdawał się wmawiać nam, że polegając na naszym sprycie i pomysłowości dostarczymy sobie rzeczy, które dadzą nam szczęście. My uzależnieni doszliśmy do gorzkiego wniosku, że nasz spryt i wola doprowadziły nas do stanu rozpaczy i niepojętej demoralizacji. Nasze plany i metody nie dały efektów. Domagaliśmy się więcej niż nasz “przydział” bogactwa, prestiżu i miłości. W czasie, gdy wszystko szło po naszej myśli, ćpaliśmy żeby to uczcić lub snuć dalsze plany. Gdy te plany szły z dymem, czy też przez to, że zwyczajnie nie wyszło czy też, dlatego że zwyczajnie nie podjęliśmy żadnego działania żeby je zrealizować – ćpaliśmy znowu szukając zapomnienia bez uczuć.

U podstaw tego wszystkie leży brak pokory. Nie widzieliśmy, że to osobowość i wartości duchowe musza wieść prym. Mieliśmy to wszystko na odwrót. Dowiedzieliśmy się, że satysfakcja materialna i spełnienie skoncentrowane tylko na sobie nie są celem życia.

Oczywiście większość z nas uważała, że osobowość jest potrzebna. Ale wielu myślało, że można ją zdobyć poprzez zaspokojenie własnych potrzeb. Niektórzy z nas uważali, że moralność i szczerość trzeba okazywać tylko po to żeby uzyskać to, czego dokładnie chcieliśmy. Niewielu z nas uważało, że szczerość, tolerancja, cierpliwość i miłość naszych bliźnich oraz Siła Wyższa były wartościami leżącymi u podstawy naszego codziennego życia.

Tak długo jak samo-nagradzanie się i spełnianie zachcianek było priorytetem nie mogliśmy uzyskać aktywnej działającej wiary w Siłę Wyższą. Nie dało się uzyskać takiej wiary nawet, jeśli weszliśmy do programu z wiara w istnienie Boga. Tak długo jak polegaliśmy jedynie na sobie samym i opieraliśmy nasze życie na pogoni za domniemanymi potrzebami – zawierzenie i poleganie na Sile Wyższej było niemożliwe.

Proces tworzenia nowego spojrzenia na życie był dla wielu z nas bolesnym doświadczeniem. Wielu z nas przekonało się, że czasem trzeba ten sam błąd popełnić wiele razy żeby wreszcie dotrzeć do zrozumienia konceptu nowej wizji życia. Często pokorę przynosiły nam doświadczenia wynikające z naszej dumy, ego i arogancji. Nauczyliśmy się, że im więcej udało się odpuścić naszego egoizmu i spróbować przeprowadzić to, co rozpoznaliśmy, jako wolę Boga, tym więcej obserwowaliśmy harmonii w życiu.

Przyjęcie własnej niemocy w Kroku Pierwszym było często pierwszym poczuciem wolności, jakiego kiedykolwiek doświadczyliśmy. To przykład prawdziwej pokory i ozdrowienia, jakie może ze sobą nieść. Ale to tylko początek. Spędziliśmy całe narkotyczne życie w oparciu na ego-centryzmie. Postawa nie zmieni nam się z dnia na dzień. To proces trwający całe dalsze życie wymagający cierpliwości i wytrwałości. Wiele razy słyszymy, że ozdrowienie nie jest pojedynczym wydarzeniem – to proces. Walczymy o postęp, nie o perfekcję.

Pokorne proszenie Boga o zabranie naszych niedoskonałości oznaczało, że otwieramy się całkowicie na Boskie działanie we własnym życiu niezależnie od tego, jakie mamy nienazwane lęki. Pokora to trwająca relacja z Siłą Wyższą. To zdolność spokojnego poproszenia o pomoc. W codziennej pracy nad relacją z Bogiem odkryliśmy, że Jego plan na usuwanie naszych niedoskonałości różni się od naszego. Pokora to prosta prośba i odpuszczenie reszty. Podejmujemy działanie a efekty naszej prośby pozostawiamy w rękach Siły Wyższej.

W tym właśnie momencie swojego ozdrowienia zdobywamy metodę uwolnienia się od obsesji żeby zapalić. Zważywszy na to gdzie rozpoczęliśmy tę drogę to samo w sobie już było niesamowite. Przyjrzeliśmy się świadomie naszym słabościom, które blokowały relację właśnie z tą Mocą, która mogła nam pomóc. Odtąd zaczęliśmy czerpać radość z momentów, w których doświadczaliśmy prawdziwego szczęścia i harmonii. To są bezcenne dary. Wynagrodzenie, którego doświadczaliśmy pochodziło z prawdziwej pokory.

W pokorze znaleźliśmy klucz do harmonii I szczęścia. Zmieniło się nasze podejście. W przeszłości zazwyczaj uciekaliśmy od spraw, które nas przerażały. Znieczulaliśmy się narkotykiem. Nigdy nie chcieliśmy się zmagać z bólem. Lecz teraz, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że cierpienie w pewien sposób wspomaga rozwój charakteru.

Właściwie na każdym spotkaniu w ramach bractwa słyszymy historie ludzi, którzy przeobrazili swoje życie w cierpieniu, poprzez pokorę, w życia pełne szczęścia, spełnienia i radości. Nasze największe wady i niedociągnięcia mogą stać się najsilniejszym orężem pomagającym innym wydobyć się z choroby. Ból jest jakby „biletem wstępu”, ale zawsze wynosimy o wiele więcej niż kiedykolwiek mieliśmy nadzieję. Z czasem jest coraz łatwiej, mniej boimy się bólu oraz bardziej pragniemy pokory. Ból, który odczuwamy jest raczej oznaką powstającego charakteru. Już nie chowamy się za chmurą dymu ilekroć życie stawia nas przed okazją do rozwoju duchowego.

Jedną z radości bycia trzeźwym jest powrót odczuwania pełnej gamy ludzkich emocji. Kiedyś postrzegaliśmy emocje, jako oznakę słabego charakteru a gdy emocje wracały do nas ze zdwojoną siłą przynosiły strach i dezorientację. Jeszcze nie nauczyliśmy się, co z nimi począć. Niektórzy prosili Siłę Wyższą żeby zabrała emocje. Taka prośba jest nie tylko niewykonalna, ale też niebezpieczna. Odkryliśmy, że jeśli zaprzeczamy, blokujemy lub zakopujemy emocje to zaczynamy zachowywać się kompulsywnie. Zachowania kompulsywne prowadzą do kolejnych uzależnień. Jeśli jednak akceptujemy własne uczucia zachowujemy się w sposób umiarkowany. Spada ryzyko powrotu do nałogu lub zmiany na inny nałóg.

Praktykowanie pokory prowadzi do uzdrowienia. Krok Siódmy był silnym lekarstwem przyjmowanym z radością i humorem. Traktujemy się teraz mniej poważnie. Ludzką rzeczą jest błądzić, wszyscy mamy niedoskonałości. W jedności z Bogiem wzrastamy w harmonii. Możemy teraz wybierać, w jaki sposób się zachowamy, ponieważ nie jesteśmy już zakuci w stare zwyczaje rządzone przez strach i odrazę. Egocentryczny strach, że stracimy coś, co posiadamy lub że nie dostaniemy tego, czego chcemy umieścił nas w niekończącym się niepokoju, który oddzielał nas od naszych prawdziwych celów. Wynika stąd, że nie osiągniemy spokoju dopóki nie znajdziemy środków redukcji tych żądań. Z wiarą poprosiliśmy o wiarę i otrzymaliśmy jasność, co do Boskiego planu dla nas.

Kiedykolwiek spotyka nas ból to sprawdzamy czy zawiniliśmy. Jeśli faktycznie wina po naszej stronie to prosimy Boga żeby zabrał nasze niedociągnięcia. Jeśli nie zawiniliśmy to prosimy o harmonię, aby zaakceptować to, czego nie możemy zmienić. Być pokornym oznacza prawdziwie akceptować.

Prawdziwa pokora, którą zdobywamy w Siódmym Kroku pozwala nam spojrzeć w przeszłość spokojnie odnaleźć momenty, w których krzywdziliśmy. Dała nam możliwość proszenia o szczerość i moc, aby zmienić nasze relacje. Gdy prosimy z pokorą, odkrywamy że Siła Wyższa jest w stanie zabrać nasze niedoskonałości i pomóc nam osiągnąć wybaczenie samemu sobie za krzywdy, które wyrządziliśmy. Jesteśmy gotowi na Osmy Krok.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ZAMKNIĘTY ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna