Uzależnienia - Forum - Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
zaufanie i marihuana
Autor Wiadomość
Dot

Wysłany: 18-07-2008   zaufanie i marihuana [Cytuj]

jestem z chlopakiem juz prawie dwa lata i zawsze wiedzialam ze pali... tlumaczyl sie jak wszyscy, ze lubi... na poczatku zignorowalam temat, ale zakochalismy sie i zaczelo mi to w jakis sposob przeszkadzac... prosilam, tlumaczylam, nie pomagalo... pokazalam nawet Wasza strone, uslyszalam tylko, ze to bzdury, ze on pali bo lubi i zawsze moze przestac jak bedzie chcial... czas plynal i nasz zwiazek sie umacnial, zaczal sie temat dziecka i obiecanki ze skonczy, zrobi przerwe na rok, zeby sie oczyscic... Z Nowym Rokiem mial przestac... pozniej wydalo sie ze za moimi plecami palil. Tlumaczyl sie i obiecal znowu... Od 3 m-cy nie pali, przynajmniej przy mnie (bo nie wiem). Ostatnio znalazlam troche trawki w jego aucie, tlumaczyl sie, ze to tam po prostu lezy od 3 m-cy. Ja nie moge mu nic udowodnic, bo go nie zlapalam na goracym uczynku...Czy mam mu wierzyc? Przestaje powoli wierzyc, zaprzata mi to glowe...
 
 
Mariusz

Wysłany: 31-07-2008    [Cytuj]

Ja pond rok czasu palilem , a moja zona byla swiecie przekonana ze jestem czysty . Zrob mu test na zielsko , z tego co wiem w polsce tez mozna taki test bezproblemowo dostac w aptece i sprawa sie wyjasni . O dziecku narazie nie mysl , dopuki nie bedziesz miala 100% owej pewnosci ze z tego wyszedl .
 
 
Dot

Wysłany: 07-08-2008    [Cytuj]

Dzieki Mariusz. Tak chyba musze zrobic, kupic test. Dla mnie te sprawy sa nowoscia, nigdy nie bylam w towarzystwie, ktore pali trawke. Az tu nagle, moj chlopak ... Czy jest mozliwe, ze on kiedykolwiek przestanie, co musi sie stac waznego w jego zyciu, zeby to zrozumial? Czasem czuje sie taka bezradna. Kocham go i wiem, ze on mnie tez, ale czy mozliwe jest zycie z osoba ktora pali? Jak mozna sobie z tym poradzic? Skoro paliles, (nie wiem czy moge cie zapytac) wiesz, ze trudno tej drugiej osobie, ktora sie o ciebie troszczy i cie kocha, ale ... jak sobie twoja kobieta poradzila? Pozdrawiam.
 
 
Mariusz

Wysłany: 21-08-2008    [Cytuj]

No coz , to moze wyda Ci sie dobijajace , ale sobie nie poradzila . Ja do samego konca nie liczylem sie z jej zdaniem i jej uczuciami , dla mnie liczylo sie tylko ziolo . Gdyby chciala odejsc stawiajac mnie przed wyborem ona albo ziolo , nie zatrzymywal bym jej . Zerwanie z nalogiem zajelo mi cos okolo roku czasu , ale warto bylo . Dopiero teraz czuje ze zyje ;) Pozdrawiam .
 
 
arleta

Wysłany: 28-08-2008    [Cytuj]

Jak tak czytam to. co piszecie to myślę sobie jak mój mąż przez 7 lat mógł nie zauważyć tego, że non stop chodzę nawalona. Kilka razy dziennie, codziennie. A jednak palacz potrafi się maskować. Gumy do żucia, unikanie kontaktu wzrokowego. Ja opanowałam tę sztukę do perfekcji. I gdy po 10 latach ciągłego palenia zaczęłam terapię mój mąż zapytał, dlaczego to robię, skoro już od lat nie mam z ziołem nic wspólnego? Niesamowite, prawda?
 
 
MA

Wysłany: 05-09-2008    [Cytuj]

Ja wiedzialam prawie zawsze ze maz palil. Jak przychodzi taki zjarany na maxa i jak widzialam ze zaciagnal sie kilka razy od kolegi. Znalam doskonale jego mimike i sposob zachowania. Potem juz tak mnie wszystko draznilo ze nie moglam wytrzymac. Moj maz oczywiscie kropil oczy, przychodzil kilka godzin po paleniu, w zywe oczy klamal ze nie palil.
Kiedys w szafie znalazlam woreczek z porcja trawy. Nie przyznalam sie ze mam. Maz wariowal, ze posprzatalam w jego polkach, pytal sie co zrobilam z rzeczami ktore tam wrzucil brudne. Ja robilam pranie, wiec on kilkanascie razy sprawdzal pranie na suszarce i kosz z brudna bielizna ... Tego wieczora nie wyszedl. Byl rozdrazniony. Nastepnego dnia jak zwykle w cyklu 2 dni bez trawy urządził awanture ... z byle powodu. Wtedy ja wyciagnelam ta trawe, podeszlam do niego i gdy krzyczal wlozylam mu w usta woreczek z ziolem i powiedzialam: "Teraz mozesz sie zamknac bo masz to co zgubiles" On zmieszal sie trasznie. Zaczal mnie przepraszac. Zrobil scene ze biegnie do toalety wyrzucic. Ja do tej pory nie jestem pewna ze wyrzucil, bo plastikowa torebka nie utonelaby a w koszu tez jej nie bylo ....
Palaczowi nie mozna ufac ...
Moj maz wchodzi na droge terapii. Trzymam kciuki za niego, ale mysle ze jakis niepokoj nawet gdy on bedzie czysty zostanie na dlugo we mnie jeszcze ...
 
 
majkaa

Wysłany: 10-09-2008    [Cytuj]

Mariusz to co piszesz jest rzeczywiscie dobijajace..ja wlasnie na wlasnej skorze przekonuje sie jak to ejst kiedy ktos nie liczy sie z moimi uczuciami ,a na pierwszym miejscu stawia lufke z syfem w srodku...
przykre to tak widziec ze w zestawieniu z ziolem przegrywam w przedbiegach....

A mogę spytac co uswiadomilo Ci ze masz problem i co sklonilo Cie do decyzji o zerwaniu z tym?
bylo jakies konkretne, decydujace o wszystkim zdarzenie?
 
 
Anulka

Wysłany: 24-11-2008   to jest strasznie [Cytuj]

jak tak czytam co piszecie to łzy same cisną mi sie do oczu .. dokładnie widze wszytskie sytuacje z mojego zycia .. mojemu chłopakowi nie mozna powiedziec ani słowa na temat marihany bo wybucha gniewem i konczy sie to awantura .. jestem z nim 3 lata .. i coraz bardziej dostrzegam co to świnstwo robi mu w głowie nie widzi zadnych perspektyw ma 25 lat i nie mysli o zyciu:( .. chciał by miec dziecko .. jak z takim kims mozna planowac dziecko ja o nim marze ale jak moge mu zaufac :(.. ciagle płacze przez niego .. w tygodniu kiedy sie nie widzimy a on pali jest wszytsko w porzadku bo ma to scierwo kiedy w week jest ze mna i nie moze palic nie idzie sie z nim dogadac jest wsciekły nie panuje nad soba .. tak bardzo chciała bym miec w sobie tyle siły zeby odejsc ale nie da sie tak mi na nim zalezy :( .. pali do dziadoswto 7 lat takiego go poznałam ale byłam młoda nie myslałam o tym ze bede z nim planowac przyszłosc teraz gdy mysle inaczej ciagle płacze, płacze bo jestem bezsilna!! .. ciagle tylko stawia żądania tego czego on chce moje słowa sie nie licza a kiedy mowie o paleniu to mowi zebym dała sobie z tym spokój .. :(
 
 
probujacaWalczy

Wysłany: 28-11-2008   u mnie niestety jest podobnie:( [Cytuj]

tyle ze dzieciatko juz mamy w drodze. kiedys powiedzial ze jak kiedys bede w ciazy to przestanie palic. nie planowalismy jeszcze dziecka ale tak sie stalo, mimo tego on nadal pali choc juz jestem w 4 miesiacu. prosze go zeby zrobil to chociaz dla dziecka, ze to mu na pewno szkodzi kiedy tatus pali w tym samym pokoju (a mamy jeden pokoj) ale go to nie rusza. mowi mi ze nie bedzie nic obiecywal dziecku bo go jeszcze nie ma:( nieraz potrafi mi powiedziec ze przestalby palic ale to nie jest takie latwe. staram sie roznych argumentow uzywac ale nic nie dziala. a nieraz (ostatnio czesciej) mowi ze wiedzialam z kim sie wiaze i ze jesli mi nie pasuje to droga wolna a on nie bedzie sie zmienial. to przykre ze wybiera palenie niz mnie:((( niedawno mocno sie o cos poklocilismy i obiecal ze nie bedzie palil bo chce cos zrobic dla mnie i dzieciatka. nie palil jeden dzien do nastepnego 'ostatniego razu' po ktorym wytrzymal 3 dni bez palenia. i znow pali codziennie. codzien widze go z tymi zacpanymi oczami, kladzie sie do lozka, niby spi ale z zamknietymi oczami cos pozera(tabliczki czekolady, chrupki...) przeraza mnie ten widok, nie moge na to patrzec.
nie wiem co robic, za bardzo go kocham aby odejsc, a z drugiej strony boje sie ze nawet gdy malenstwo sie urodzi on nie przestanie. przeciez bede bala sie nawet zostawic z nim dziecko... wiem ze powinnam byc bardziej konsekwentna, postawic go przed wyborem ale nie potraie bo boje sie ze go strace:( prosilam zebysmy razem poszli do specjalisty jakiegos ale on nie chce...:( ile jeszcze bede walczyc aby go od tego uwolnic? i czy wogole moze mi sie to udac? nie wiem juz skad brac sily...
 
 
Mariusz

Wysłany: 11-12-2008    [Cytuj]

Do zerwania z nalogiem zmusily mnie stany psychotyczne , a dokladniej mowiac przez dlugotrwale palenie zachorowalem na psychoze . Ale i tak z nalogiem zerwalem ponad rok czasu po ustaleniu diagnozy przez lekarzy . To naprawde paskudny nalog , i szkoda mi Was dziewczyny , naprawde Wam wspolczuje ze musicie sie meczyc ze swoimi wiecznie nacpanymi partnerami , bo wiem co przechodzila moja zona jak cpalem .
 
 
Małgorzata

Wysłany: 11-12-2008    [Cytuj]

To co przechodzą osoby bliskie stojące z boku i patrzące trzeźwo na sytuację jest wprost nie do opisania. To droga przez mękę. Ja do chwili obecnej nie potrafię się pozbierać po utracie najbliższej mi osoby. Marichuana okazała się ważniejsza niestety... pozostał smutek, żal i bezsilność.... Nie ma już nadzieji choć przyznam, że do końca wierzyłam, że się uda.
 
 
Małgorzata

Wysłany: 11-12-2008    [Cytuj]

I choć Swięta Bożego Narodzenia już za pasem i powinno się wybaczyć największemu nawet wrogowi to niestety w moim sercu nie ma już miejsca na zrozumienie. Za dużo złego się stało, nie mogę sobie pozwolić na brak szacunku, wyzwiska, ciągłe pretensje, rękoczyny i znęcanie się a na koniec kolejne imprezy z koleżkami. Drodzy uczestnicy forum albo rzucacie palenie kategorycznie albo dajcie nam trzeźwym święty spokój i nie składajcie więcej obietnic bez pokrycia. Dajcie nam poprostu żyć, bo Wy już wybraliście przecież trawkę.
 
 
Mariusz

Wysłany: 12-12-2008    [Cytuj]

Tak sie nie da niestety , osoby palace zielsko (mowie tu o osobach naprawde uzalerznionych) beda obiecywac i robic nadzieje , wykorzystywac Wasza milosc zwodzic i klamac , wszystko po to zeby utrzymac odpowiedni komfort palenia . Beda to robic do momentu w ktorym ich nie znawidzicie .
Zrozumcie ze musicie byc konsekwentne i stanowcze w swoim dzialaniu wzgledem swoich przecpanych partnerow (wiem to nie jest latwe jesli sie kogos kocha) , ale to jedyne wyjscie . Pozdrawiam .
 
 
Małgorzata

Wysłany: 14-12-2008    [Cytuj]

Mariusz a tak z ciekawości pytam: jak długo już nie palisz? no i czy z żoną udało się wytrwać ten trudny okres i czy jest ok?
 
 
Mariusz

Wysłany: 14-12-2008    [Cytuj]

Przestalem palic ponad rok temu , moze sie to wydawac niezbyt dlugim okresem czasu , ale przez ten rok stalem sie zupelnie innym czlowiekiem . Moja zona duzo wycierpiala przez to ze palilem , i chyba nigdy nie bede w stanie wynagrodzic jej tego bolu jaki jej zadalem wybierajac nalog zamiast jej . Zapewnia mnie ze nie ma do mnie zalu , ze kocha i ze jestem dla niej wszystkim co posiada , i ja jej wierze . Jednak ja pamietam jej bezsilny placz , i wzrok zranionego dziecka , mysle ze nigdy tego nie zapomne i nigdy nie wybacze sobie ze tak bardzo ja krzywdzilem , mimo tego ze ona chciala mi tylko pomoc . Wtedy tego nie rozumialem , nalog robil ze mnie slepca .
Na dzien dzisiejszy jestesmy szczesliwym malzenstwem , za rok bedziemy starali sie o dziecko , jest to przemyslana (dorosla) decyzja i oboje tego chcemy . Ja po zerwaniu z nalogiem i "ogarnieciu sie" dokonczylem szkole i dostalem dobra prace , z szansa na kierownicze stanowisko . Staram sie nie myslec o tym co bylo , patrze w przyszlosc i uparcie zmierzam do celow jakie sobie wyznaczylem . Problemy zdrowotne tez mam juz za soba , pol roku temu lekarze stwierdzili ze moge odstawic leki , tak tez zrobilem i do dzisial wszystko jest ok . Silna psychika , silna wola , cel przed oczami no i ktos kto kocha Ciebie a ty jego/ja , to jest moja recepta na wyjscie z nalogu . Pozdrawiam .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
[ ODPOWIEDZ ]
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme xandgreen created by spleen modified v0.3 by warna